Dlaczego dyskomfort sprawia, że odkładasz rzeczy na później (nawet gdy wiesz, że nie powinieneś)?
- stefanowajelonek
- 16 kwi
- 2 minut(y) czytania
W dwóch poprzednich wpisach pisałam o tym, jak strach przed porażką i sukcesem może wywoływać prokrastynację. Ale jest jeszcze jeden potężny czynnik, który często pomijamy: dyskomfort.
Brzmi znajomo?
„To zadanie wydaje się zbyt przytłaczające, nudne albo frustrujące — zrobię je później.”
To nie tylko złe planowanie — to reakcja emocjonalna.
Nasze mózgi są zaprogramowane, by szukać przyjemności i unikać bólu. To podstawowa prawda neurobiologii i psychologii zachowań. Gdy coś wydaje się nieprzyjemne, frustrujące lub emocjonalnie obciążające, odsuwamy to na bok — nie dlatego, że jest trudne, ale dlatego, że jest niewygodne.
Problem: Unikanie dyskomfortu go nie rozwiązuje
Odkładanie zadania może na chwilę przynieść ulgę, ale prawie zawsze pogarsza sprawę. Napięcie rośnie. Dyskomfort nie znika — zamienia się w stres. A zadanie nadal czeka.
Nawet jeśli kochasz to, co robisz, nie każda część procesu jest przyjemna. Rozwój to także nieefektowna, mozolna robota.
Dzieci unikają rzeczy, na które „nie mają ochoty”. U dorosłych taka postawa to nie tylko brak produktywności — to oznaka emocjonalnej niedojrzałości.
Prawdziwy postęp zaczyna się od akceptacji dyskomfortu.
Jak przez to przejść? Oto kilka sprawdzonych strategii:
→ Skup się na nagrodzie Nie koncentruj się na samym zadaniu — pomyśl, jak się poczujesz, gdy będzie wykonane. Ulga, lekkość, duma? Wyobraź to sobie.
→ Zacznij od małego kroku James Clear (autor Atomowych nawyków) proponuje zasadę 2 minut: zrób wersję zadania, która zajmie dwie minuty lub mniej. Działanie buduje rozpęd.
→ Motywacja przychodzi po działaniu Czekanie na „gotowość” rzadko działa. Zacznij nawet wtedy, gdy to niewygodne. Motywacja często pojawia się dopiero po starcie.
Ważna prawda, którą warto zapamiętać:
Dyskomfort działania zawsze jest mniejszy niż żal z powodu bezczynności.
Więc gdy następnym razem złapiesz się na unikaniu czegoś, zapytaj:
„Czy to naprawdę trudne — czy po prostu niewygodne?”
Jeśli to drugie, pochyl się nad tym. Nawet najmniejszy krok to już postęp. A Twój przyszły ja? Będzie Ci wdzięczny, że zacząłeś. 😉
To trzeci wpis z serii o prokrastynacji i emocjonalnych blokadach. Chcesz przeczytać wcześniejsze? Znajdziesz je na moim blogu.
Comments